Wspomnienia

Słowem wstępu

Od wczesnego dzieciństwa pamiętam, że nasza chałupa zawsze rozbrzmiewała śpiewem, muzyką – z wyjątkiem Wielkiego Postu i Adwentu. Nasz tatunio, nazywany Józiem Muzykantem, był słynnym na całą okolicę skrzypkiem, mamunia zaś – śpiewaczką. Od niej właśnie nauczyłam się wielu przyśpiewek. Między innymi tych:

Jak jo mało byłam, to gąski posałam.
Ale jak wieczór nadchodził, to zawsze śpiwałam.

Leć głosie po rosie, gdzie jo ci go kozałam
A do mojej mamuni, a co mnie wychowała.

Co mnie wychowała i zawsze śpiwała,
Aj leć głosie po rosie, aj gdzie jo ci kozałam.

Jak jo sobie będę nad wieś nadchodziła,
Aj to sobie zaśpiwum, żebym nie zbłądziła.